jabłkowo-cytrynowa kasza jaglana z otrębami, lnem,
gorzką czekoladą i dżemem brzoskwiniowym
Orzeźwienie z rana niezbędne, gdy w ciągu dnia trochę do roboty ;)
Może niektóre z Was pamiętają, jak pisałam, że mam do zrealizowania jedno małe postanowienie, ale napiszę o nim kiedy indziej, żeby nie zapeszać itp. Miało to być ewidentne ograniczenie słodyczy do dnia wczorajszego, spełniło się w... 50% :P Lepsza jednak realizacja w połowie niż żadna ;)
Myślałam, żeby iść dzisiaj biegać, skoro już słońce wyszło, ale chyba muszę się wstrzymać. Kolano znów się buntuje, mimo brania leków :(
Ooo to super że udaje ci się utrzymać swoje postanowienie. Będę trzymać kciuki żeby ci się udało
OdpowiedzUsuńWidzę że mamy podobny problem z nogami... mi całe szczęście już przeszedł ból, może i u ciebie tak będzie :-)
Zgrałyśmy się dziś z jaglanką :)
OdpowiedzUsuńpo takim śniadaniu dzień nie straszny!
OdpowiedzUsuńno pewnie, ze lepiej to ta połowa niż nic! :)
Taka nutka cytryny musiała genialnie podkręcać smak!
OdpowiedzUsuńZdrowei przede wszystkim ! Pyszna jaglana ci wyszla <3
OdpowiedzUsuńJak na złość bez cytryn zostałem, a sklepowe takie brzydkie, że szkoda dotykać. Opłakuję :P
OdpowiedzUsuńOby Ci ta noga przeszła :) Jaglana w Twoim wykonaniu jest czarująca :)
OdpowiedzUsuńA mi się jaglana skończyła :( I cytryn nie mam...
OdpowiedzUsuńA zjadłabym taką wersję :)