krem jęczmienny z jabłkiem, twarogiem półtłustym, lnem, cynamonem i dżemem brzoskwiniowym
Musiałam wykorzystać okazję, że rano mogłam troszkę pohałasować :) Uwielbiam takie konsystencje - nie całkowicie zblendowane, z malutkimi granulkami.
Chyba powinnam zmienić nazwę. "poranny potwór" na coś z jabłkiem, bo MNÓSTWO go u mnie (co poradzę, że nie wyobrażam sobie dnia bez jabłka?!)
Pierwszy raz słyszę o kremie jęczmiennym , ale gdybym mogła zjeść kaszę lub płatki to z chęcią taki bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńDzień bez jabłka ? Dla mnie też to była by strata . Jest takie powiedzenie : Jedno jabłko dziennie zjesz do lekarza nie pójdziesz . Według mnie coś w tym jest :D
haha oj tak, a dokładnie: an apple a day keeps the doctor away! :D
UsuńLubię takie kremy, oj tak! Ja też prawie codziennie jem jabłuszko. :)
OdpowiedzUsuńDzień bez jabłka, dniem straconym :D
OdpowiedzUsuńJa jedna wolę jak jest coś do gryzienia ;)
OdpowiedzUsuńkremy uwielbiam w każdej wersji!
OdpowiedzUsuńOj tak, jabłko być musi! :)
OdpowiedzUsuńa ja ostatnio uwielbiam jabłuszka pieczone :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ten krem mógłby mi smakować :)
OdpowiedzUsuńtwoje kremy sa genialne ten mnie kusi bardzo <3
OdpowiedzUsuńTakie konsystencje tez bardzo lubię! <3
OdpowiedzUsuńA dnia bez jabłka równiez sobie nie wyobrażam ;p