owsianka z gruszką, cynamonem, mielonym imbirem, lnem, serkiem wiejskim, gorzką czekoladą i syropem klonowym (w trakcie jedzenia)
Pierwszy raz zjedzona z gruszką, długo czekałam! Była PYSZNA. Tak jak się spodziewałam. Długo gotowana, by wydobyć maksymalną esencję smaku. Szkoda, że u mnie w domu gruszki pojawiają się dosłownie sporadycznie, bo chętnie bym kombinowała.. :)
Jak tylko poczułam zapach w trakcie gotowania, od razu wiedziałam, co powinnam dodać: imbir! Najlepszy byłby świeży, ale że nie miałam... no to szybko do pudełka z przyprawami, szukam i znajduję - imbir mielony. Jeszcze taki po dziadku, bo babci już się nie przyda, nie lubi. Data ważności dobra, więc dodaję. Miałam rację... :) W takim razie są już na mojej liście 4 klasyki:
jabłko + cynamon
banan + czekolada
marchewka + przyprawa do piernika
gruszka + imbir
A tyle do wypróbowania jeszcze przede mną. Ten blog dużo mi dał. Urozmaicam dania, przestaję jeść miesiącami w kółko jedno i to samo, potrafię się przełamać.
Jeszcze jedno: wczoraj naprawdę udało mi się dotrzymać dwa z majowych postanowień:
- zachować optymizm przy pesymistycznym podejściu innych do danej sprawy
- posłuchać się organizmu, zrobić sobie regenerację. Byłam jedynie na 2-godzinnym spacerku, porozciągałam się i pokręciłam hula hopem.
Miseczka zdrowia, same korzystne składniki :)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, że ja jeszcze gruszki z imbirem nie próbowałam. Ja polecam z gruszkę z tahini :)
Ja gruszkową wręcz kocham. Koniecznie z przyprawami korzennymi lub tahini <3
OdpowiedzUsuńSuper wszystko połączone <3
OdpowiedzUsuńOwsianka z gruchą to moja ulubienica bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńtej z gruszką jeszcze nie jadłam ale na pewno spróbuję, bo gruszki bardzoo lubię :)
OdpowiedzUsuń