Jest taka moda, że co nowy miesiąc to nowe postanowienia na czas jego trwania. Zwykle temu nie ulegam, ponieważ sądzę, że drobne "przyrzeczenia" można spełniać ot tak, z dnia na dzień. Ale ale, w końcu to MAJ. On zasługuje na pewne względy.
Moje majowe postanowienia:
1. Przede wszystkim muszę trochę ograniczyć wchodzenie na laptopa i ciągłe, odruchowe już, sprawdzanie różnych dupereli na internecie przez telefon. Mnóstwo czasu na to schodzi, a kompletnie nie rozumiem po co to robię...2. Zmobilizuję się wreszcie do systematyczności w przypadku nauki. Ostatnio kompletnie to zaniedbuję. Może efektów w ocenach nie ma, bo jestem z nich bardzo zadowolona, ale to wszystko opiera się o zasadę: wykuć, zdać, zapomnieć. W przypadku przedmiotów maturalnych i rozszerzeń nie mogę sobie na coś takiego pozwolić, bo to bez sensu.
3. Hmm, no cóż... Niechętnie, ale muszę to napisać: ograniczyć słodycze. Naprawdę to mój ogromny problem :P Moja ucięta dawka dla większości z Was zapewne byłaby i tak imponująca i konieczna do poprawy, ale nie od razu Rzym zbudowano! Myślę nad jednym dniem w tygodniu bez słodkości oraz ogólnym zmniejszeniu ilości wchłanianego cukru. Tak dla zdrowia.
4. Do własnego ciała odnosić się z szacunkiem. O co konkretnie mi chodzi? Niekiedy zdarza mi się zajeżdżać organizm. Mam taką głupią wadę, że chcę często dorównać innym, nie biorąc żadnych czynników pod uwagę. Niestety, mój organizm jest dość... słaby. Muszę zacząć się go słuchać i nie patrzeć na otoczenie (oo, ona nabiła tyle km na rowerze to czemu ja siedzę? też koniecznie muszę się poruszać!).
5. Przytyć. Tak tak, przytyć. Chcę czy nie - muszę, 2kg. Nie mam drastycznej niedowagi, jestem dosłownie na granicy, ale jednocześnie jestem po odchudzaniu (przyznaję-w pewnym etapie bardzo nierozsądnym) i mimo, że od tego czasu minęły już ze 3 lata, wciąż borykam się z problemami z tego wynikającymi. Tak więc pod koniec maja stanę na wadze i zobaczę większą liczbę. I nie będę się załamywała i widziała w lustrze siebie cięższą o co najmniej 5kg.
6. Najprzyjemniejszy punkt: wypróbować nowe przepisy! Tyle mam ich w zakładkach od LAT i nie mogę się za nie zabrać...
7. Walczyć z nadchodzącym jak bumerang pesymizmem. To zadanie bardzo trudne w moim przypadku, ale chciałabym naprawdę częściej umieć wskrzesić uśmiech na twarzy... Już jakiś czas temu zgasła we mnie iskra radości życia, która pojawia się, owszem, ale rzadko. Muszę nad tym popracować, tylko jeśli mam być szczera... kompletnie nie wiem, od której strony się za to zabrać!
A Wy? Macie jakieś majowe postanowienia? A może macie jakieś rady, które by mogły pomóc w spełnianiu wyżej wymienionych "majowych przyrzeczeń"? ;)
systematyczność w nauce pod koniec roku szkolnego ? :D
OdpowiedzUsuńhttp://anieszkaw.blogspot.com/
w ramach przygotowań do matury, która już za rok.. ;)
UsuńKilka sama bym mogła podjąć : )
OdpowiedzUsuńNawet kilka postanowień miałabym podobnych :)
OdpowiedzUsuńAle super postanowienia . Ja z chęcią zabrałabym się za to pierwsze :D
OdpowiedzUsuńCudowne postanowienia :)
OdpowiedzUsuńw kwestii Twoich postanowień to nic dodać nic ująć, ja zaczynam maturkę za 3 dni, płakać czy się cieszyć? Nie wiem. ; D
OdpowiedzUsuńJa postanowień nie robię bo i tak zawsze nie wypalą :P
OdpowiedzUsuńU mnie też rzadko... ale wciąż walczę! :D
UsuńSądze ze towje postanowienia sa swietne ! Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńu mnie punkt 5 musi być chyba na pierwszym miejscu! :)
OdpowiedzUsuńno i 3 tez by się przydało :D