raw krem z kaszy gryczanej z jabłkiem, cynamonem, migdałami i serkiem wiejskim
Miałam go dłuuugo w zakładkach, ale notorycznie o nim zapominałam. Wreszcie zrobiłam, bo natknęłam się na niego w poszukiwaniu inspiracji na zimne śniadanie. Najbardziej specyficzny smak, jaki ostatnio dane mi było spróbować. Nawet struktura nietypowa. Oceniam pozytywnie, bo lubię szalone rzeczy :D
Wczoraj nie wyleżałam zbyt długo nad jeziorem. Niecała 1h na słońcu to dla mnie i tak wyczyn.
Podczas ćwiczeń musiałam kilka razy omijać rundy, bo po prostu słabłam. Kurcze, kiedyś znosiłam upały o niebo lepiej. Może to przez hormony?
Ja też byłam oczarowana gryczanką raw kiedy pierwszy raz ją spróbowałam :-)
OdpowiedzUsuńMoże to nie przez hormony, tylko kiedyś były mniejsze upały ( do 30 stopni) a nie 40 :-)
W takie upały się powinno bardzo ostrożnie ćwiczyć, żeby nie doszło przegrzania organizmu. Uważaj! :)
OdpowiedzUsuńA raw gryczanka wciąż na mojej liście "to do", ale chyba zrobię jutro, hehe :)
Ja jak wspominam czasy 6 lat wstecz, kiedy do z Arkiem chodziliśmy godzinami w upały nie roniąc przy tym kropli potu, to zastanawiam się jak to jest możliwe ;))
OdpowiedzUsuńNie jadałam takiej gryczanki. Koniecznie muszę spróbować;)
OdpowiedzUsuńCiekawe są te surowe pyszności :)
OdpowiedzUsuńGryczana ogólnie jest niesamowicie pyszna, ale w wersji surowej według mnie jest lepsza z bananem - może i Tobie zasmakuje ;D
OdpowiedzUsuńDzięki, na pewno spróbuję :D
Usuńjestem ciekawa smaku tego kremu!
OdpowiedzUsuńale jak z jabłkiem i cynamonem to pewnie było pyszne! :)