Za odpowiedzi co do pestek moreli dziękuję. 3-4 dziennie dla każdego domownika wprowadzam od dziś, czy im się to podoba, czy nie :P
Może faktycznie jestem zbyt dużą indywidualistką.
Nie umiem wpisać się w grupę ludzi, nie lubię się przywiązywać. Nie lubię zawracać komuś głowy, upominać się, prosić o cokolwiek. I wszystko jest ok, dopóki nie uświadamiam sobie, że przez to właśnie często dokucza mi samotność. Bo się boję. Bo myślę za dużo. Bo jestem zbytnią perfekcjonistką w pewnych sprawach. Bo uparta jestem jak diabli i musi być po mojemu. Przez to żyję w pojedynkę, a do ludzi podchodzę z ogromnym dystansem, coś w stylu "zróbmy, co mamy zrobić i idźmy w swoją stronę". Nie umiem się z tego wyplątać. Nie umiem się wpisać w blogosferę, jestem ja i cała reszta Was. To mnie męczy od dłuższego czasu, ale dopiero teraz odważyłam się o tym napisać. Czy coś z tym zrobię? Wątpię. Czemu? Bo to strefa komfortu, a ja bardzo nie lubię poza nią wykraczać. Bo za tym idą zmiany, a ja cholernie zmian nie lubię. Ciężko mi.
NIe jadłam nigdy owsianki z pietruszką, ale muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś o sobie, idealnie opisuje mnie też. Mam ten sam problem- wycofałam się z wszelkiej działalności społecznej, bo po prostu nie potrafię przebywać wśród ludzi. Zawsze sama... Ale siostra namówiła mnie do zrobienia przełomowego kroku i założenia bloga. Co z tego wyniknie, nie wiem...
Bać się zmian to nic złego. Ale nie pozwalać sobie na nie to już kompletnie co innego. Tym bardziej, kiedy tak naprawdę tych zmian się pragnie. To takie tłamszenie siebie.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to czuć się dobrze ze sobą. Nie pasuje Ci coś? To sempiterna w troki i idź to zmień ;P
A może jednak warto coś zmienić? Też mam podobnie - mój własny zamknięty świat jest najwygodniejszy, ale również bardzo samotny. A samotność wcale nie jest fajna. Trzeba się jakoś przełamać, zrobić ten pierwszy krok, wypłynąć na głęboką wodę. Najwyżej się trochę podtopisz, ale może i nauczysz pływać? ;)
OdpowiedzUsuńhttp://poranny-talerz.blogspot.com/
te Twoje połaczenia to mnie zadziwiają ;) najlepsze jest to, że one idealnie do siebie pasują ;)
OdpowiedzUsuń"Strefa komfortu" to pojęcie bardzo ogólne. To dla Ciebie ten moment, kiedy nie musisz dawać z siebie zbyt dużo i nie tracisz zbyt dużo. Ale im więcej z siebie dajesz, tym więcej otrzymujesz w zamian. Tym więcej masz do stracenia, to też, ale warto znaleźć w sobie odwagę i wyjść życiu naprzeciw :)
OdpowiedzUsuńOj nie, ja na taką z pietruszką się nie odważę :P
OdpowiedzUsuńchyba jeszcze trochę czasu minie zanim się do niej przekonam :D
OdpowiedzUsuńkochana, wiem co czujesz, bo przez długi czas przeżywałam to sama ale wiesz zmiany są potrzebne, wiem, że trudno jest podjąć ten pierwszy krok ale wiem z doświadczenia, że nie będziesz tego żałować :)
Lubię wersję z pietruszką i pomarańczą :)
OdpowiedzUsuń