poniedziałek, 10 sierpnia 2015

413. wszyscy mają, mam i ja

Mowa o słoiczku oczywiście, którego do tej pory nie miałam stricte na śniadania ;) 
Cukinia to jednak ze wszystkim się dogra. Dodałam do niej trochę sproszkowanego imbiru, który dostałam w ramach współpracy od firmy BIO-KRAINA. Bardzo aromatyczny, intensywny w smaku, dlatego wystarczyła dosłownie maleńka szczypta, żeby całość przeszła smakiem :) W dodatku opakowanie strasznie mnie urzeka!
Użyłam jeszcze jednego produktu: żelatyny w listkach. Nie mogłam się za nią zabrać, bo bałam się, że coś źle z nią zrobię, ale muszę przyznać, że praca w kuchni z nią jest dużo prostsza. Po namoczeniu ma taką fajną konsystencję, jakby miała zaraz się rozlecieć, a gdy wymiesza się tak przygotowany listek z gorącą wodą od razu powstaje klarowny roztwór, nie jak podczas rozpuszczania zwykłej żelatyny w proszku.

O 6 rano gotuję gar ciecierzycy, w tym tygodniu będzie niezbędna. Trzymajcie kciuki, będzie ciężko ;)

nocna jaglanka na maślance z cukinią, szczyptą imbiru, lnem i kremem z moreli

14 komentarzy:

  1. Hm, ja takiego stricte specjalnego słoiczka nie mam i braku nie odczuwam ;) wczoraj żelatyny w płatkach używałam w pracy i dostałam opieprz za... połamanie jej na pół :P
    a koleżanka chyba miała strączki odstawić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ja początkowo chciałam właśnie połamać ją na kawałki.. :P
      tak, ale działają na mnie dużo lepiej niż mięso :)

      Usuń
  2. O żelatynie w listkach pierwszy raz słyszę! Chyba też bym się bała do tego zabrać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dostałąm podobny słoiczek, ale jest niestety zapełniony czekoladą w proszku. Muszę szybko ją zużyć, dla takich fajnych śniadań ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja gar ciecierzycy gotowałam wczoraj rano :P Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe szczęście, że nadrobiłaś te słoiczkowe zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gar ciecierzycy o 6 rano - brzmi jakby miała być zabezpieczeniem na jakiś nadchodzący kataklizm :D Z żelatyną w listkach nie miałam do czynienia, ale po moich przejściach z żelatyną wolę w ogóle nie mieć z nią do czynienia, wolę mniej agresywny agar ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. o nie, nie, rozpuszczanie żelatyny to jest zło! Nie lubię tego robić i jeszcze ten zapach mnie tak odrzuca, że jak myślę, że mam dodać go do jedzenia to mi niedobrze :D
    A słoiczek cudowny! Gdzie go dorwałaś :D?

    OdpowiedzUsuń
  8. Na kciuki kochana zawsze mozesz liczyć! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo gar ciecierzycy, przydałby się już taki z ugotowaną :D
    hmmm... agar najlepszy i cruelty free! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba jeszcze tylko ja nie mam takiego słoiczka :P

    OdpowiedzUsuń