pełnoziarniste kluski kładzione na dyniowym budyniu z cynamonem i wiórkami kokosowymi
u mnie 1 białko+trochę wody
Dzisiaj robię sobie wolne od szkoły. Lenistwo, odpoczynek? Nie nie, nic z tych rzeczy, bo przewidywana chwila oddechu dopiero późnym wieczorem ;)
Dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą, tak? Nie czuję się silna na walkę, a przez to momentami taka złość mnie na siebie za to ogarnia..
Dzień 7: 4/10
kładzione wyglądają chyba troszkę inaczej, za to lane właśnie z taką konsystencją mi się kojarzą ;) ale sama nie wiem, bo kładzione tylko raz robiłam, a lanych nigdy ;p i właśnie mnie do tego zainspirowałaś ;)
OdpowiedzUsuńIle dzisiaj wagarowiczów w tej blogosferze, ładnie to tak ? :D
OdpowiedzUsuńTeż nie mam pojęcia jak wyglądają/smakują lane kluski w wersji śniadaniowej, zawsze jadłam tylko te w zupie, ale i tak bardzo mi smakowały :)
Ja też nie jadłam klusek lanych, ani kładzionych, aczkolwiek przymierzam się do tego. Ciekawe co mi wyjdzie :D
OdpowiedzUsuńOdnośnie śniadania - lanych nie jadłem.
OdpowiedzUsuńOdnośnie reszty - to jest zamknięte koło, dopóki będziesz odczuwać złość z niemocy, to jeszcze bardziej pogłębisz swą złość i niemoc. Jest taki moment, w którym robisz to, co trzeba, przerywasz pasmo niemocy.
oo ktoś tu ze mną wagaruje :D
OdpowiedzUsuńobojętnie jakie, cudowne te kluseczki :D
Lane, kładzione, leżące, siedzące... co za różnica? :D Byle były pyszne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny kolor, chciałabym spróbować Twojej wersji klusek! :D
OdpowiedzUsuńPrzewspaniałe :) Na budyniu dyniowym, obłęd :)
OdpowiedzUsuńLubię biegać w deszcz, ale nie ulewny i raczej w letni deszcz. Teraz biegam na swojej bieżni :)
u mnie wczoraj były kluseczki, ale wygrałam bo na budyniu dyniowym musiały być MEGA :D
OdpowiedzUsuńale to musiało być obłędne *.*
OdpowiedzUsuńI teraz mam chrapkę na kluchy :D
OdpowiedzUsuńjak na pierwszy raz to wyszły ci wspaniale ! I jeszcze ten budyń*.*
OdpowiedzUsuń