Próbuję robić więcej dla siebie. Być bardziej wyrozumiałą dla organizmu, współpracować z nim. Może to będzie miało jakiś wpływ na samopoczucie i nie dam się jesienno-zimowej chandrze? Coś dla ciała, coś dla ducha, coś dla ukojenia zmysłów - i już człowiekowi robi się lepiej.
Mały spadek formy, ale... może to dobrze? Nie dręczę się już tak cardio, które stanowiło zawsze z 75% całego treningu. Teraz mam zdecydowanie więcej ćwiczeń siłowych, które staram się robić sumiennie, świadomie. Zakolegowałam się 11 dni temu z Jillian Michaels i jej programem 30 Day Shred. Dzisiaj zaczęłam więc Level 2. Opinia? Moje ręce są słabiutkie, baaardzo słabiutkie, nawet jedna męska pompka to spory wysiłek, więc muszę pokłonić się w niektórych ćwiczeniach "wersji dla początkujących", choć niezbyt mi to podchodzi. No bo jak to "dla początkujących", jeśli ćwiczę od marca, do końca października biegałam 2-4x w tygodniu po godzinę? Ale trudno, SŁUCHAM SIĘ ORGANIZMU. Nic na siłę, czekam na progress.
nominowałam Cię do zabawy ;)
OdpowiedzUsuń