Muszę się pochwalić, bo w niedzielę pobiłam rekord w bieganiu (własny, żeby nie było wątpliwości!) ;) Ponad 12km w 1h 03min i było mi świetnie. Nie zmęczyłam się nawet zbytnio, to chyba był mój dzień. Dzisiaj skromniej, bo z rana poszłam pobiegać i wyszło jakoś ponad 50 minut w deszczu, pod wiatr, ale dałam radę. Szkoda tylko, że teraz moje kolano cierpi, a ja razem z nim. Serio, przez kilka minut siedziałam na łóżku i nie mogłam nic zrobić tylko zaciskać zęby, żeby przetrzymać to wiercenie w kolanie. I mimo tego, że tak jest praktycznie zawsze, to z maniakalnym uporem wciąż biegam.
Treningi domowe strasznie mnie znużyły, bo ile można robić to samo.. Od marca, E. Chodakowska przeplatana z Mel B. O ile ta druga w sumie jeszcze mi się tak nie znudziła, o tyle filmiki E. Ch. znam na pamięć i mam ich dosyć ;p
A i wiecie, co jest najlepsze? Że biegając już nie myślę tylko o tym, żeby spalać kalorie.. To sposób na życie. Oderwanie od rzeczywistości. Wydobywanie z głębi siebie pozytywnych emocji. Wyżywanie się i pozbywanie tego, co złe. Uwalnianie się od przykrych myśli. Bieganie to wszystko, co dobre.